„Na tropie szkolnego złodziejaszka” – opowiadanie detektywistyczne
Hej jestem Łucja. Opowiem wam o incydencie, który zdarzył się w szkole, a mowa tu o szkolnym złodzieju.
Był poranek nowego tygodnia! Nowe zagadki czekały otworem, uwielbiałam czytać opowieści o kryminalnych zagadkach i zawsze marzyłam, aby rozwiązać chociaż jedną niewielką łamigłówkę. Pewnego razu moje marzenia mogłam nareszcie spełnić, a mowa tu o szkolnym złodzieju…

Tydzień zapowiadał się normalnie szkoła, koledzy. Kiedy przyszłam do szkoły czułam powiew ploteczek! Od razu poszłam do największej plotkary w naszej klasie, ona wie wszystko co się wydarzyło. Czasem się zastanawiam skąd ona bierze te informacje, przecież jest poniedziałek, jak w kilka minut dowiedziała się o całym zajściu! Ale z grubsza Mańka powiedziała mi, że ktoś okradł taką jedną Milenkę z 4 klasy. Zgięła jej ulubiona zawieszka do plecaka, a z sali od biologii ktoś zabrał szkielet. Zdziwiło mnie to bardzo, jak ten ktoś zdążył tak w krótkim czasie zabrać aż dwie rzeczy. I tak mijały lekcje jedna za drugą. Kiedy nareszcie zadzwonił dzwonek na najdłuższą półgodzinną przerwę, szybko pobiegłam do Kary dowiedzieć się czegoś więcej, bo bardzo chciałam rozwikłać tą zagadkę. Niestety Mańka powiedziała, że się śpieszy i nie ma czasu na pogawędki, zdziwiło mnie to zawsze miała ochotę pogadać a jeszcze tym bardziej w takiej sprawie. Zapomniałam długopis, więc pomyślałam, że pożyczę od niej. Odchodząc powiedziała mi, że mogę sobie wziąć długopis z jej plecaka. I to był przełom, wtedy zauważyłam w jej torbie różowego jednorożca, takiego samego jaki miała Milenka. Zaczęłam coś podejrzewać. Ale ona!? Nie sądziłam, by była do tego zdolna.
Coś mi śmierdziało i nie były to spodnie Kacpra na wf, które leżały już na parapecie drugi miesiąc, to było coś poważniejszego. Postanowiłam na kolejnej przerwie pośledzić Manię i zobaczyć co się dzieję. Ta zagadka była bardziej zagmatwana niż mi się wydawało. Kiedy nadszedł czas na lekcję z wychowawcą wiedziałam, że Pani będzie coś mówić w tej sprawie. Dowiedziałam się , że na tej przerwie, na której Mańka się zapodziała znikły kolejne dwie rzeczy, telefon Zosi i flamastry Marcinka. Kiedy zadzwonił dzwonek Mańka od razu gdzieś poszła, pędem pobiegłam za nią. Kiedy już zbliżałam się do niej zauważyłam jak po kryjomu wyciąga coś z jakiegoś plecaka, od razu pobiegłam do niej, pamiętam jak się wzdrygnęła na mój widok, dobre kilka minut nie mogła wydusić ani słowa. Kiedy się uspokoiła usiadłam z nią na boku i zapytałam dlaczego kradła. Powiedziała mi w tedy, że od kilku dniu musi coś kraść, zapytałam czy ktoś cię zmusza powiedziała wtedy, że to robi sama z siebie, nie umie panować nad tym. Postanowiłyśmy zawiadomić rodziców Manii i naszą wychowawczynię, że znalazł się złodziej. Mania od razu została wezwana do pedagoga szkolnego. Okazało się, że Mańka cierpi na chorobę, która nazywa się kleptomania (kleptomania jest to zaburzenie, które cechuje się powtarzającą się niemożność powstrzymania się od impulsu kradzieży). Zszokowało mnie to bardzo, nie wiedziałam, że taka choroba w ogóle istnieje.
Minęły dwa miesiące Mańka chodzi do psychologa, który pomaga jej w walce z chorobą. A ja dałam sobie spokój z zagadkami, lepiej idzie mi czytanie kryminałów niż rozwiązywanie zagadek. Mimo to, jestem dumna z siebie, dałam radę chociaż to nie była bułka z masłem.
Łucja Zagórska klasa VI